Rozdział 2: Popyt i kopanie
Minęło sześć tygodni. Sześć tygodni powolnego, bolesnego gojenia się ran fizycznych, pogłębionych niewidzialnymi ranami emocjonalnego zaniedbania. Sześć tygodni prawie bezsenności, kolka mojego syna była nieustanną, przeszywającą ścieżką dźwiękową do mojego wyczerpania. Nikt nie pomógł. Moja rodzina wróciła z podróży tydzień po jego narodzinach i nawet nie odwiedziła. Żadnego telefonu, żadnego SMS-a, żadnego potwierdzenia nowego życia, które z trudem pielęgnowałam sama.
Pewnego ranka obudziłem się i zobaczyłem migający ekran telefonu: osiemdziesiąt jeden nieodebranych połączeń. Większość od Sary. Ostatni SMS na ekranie blokady brzmiał: Musisz teraz wysłać 5000 dolarów.
Wpatrywałam się w żądanie, z zamglonym ze zmęczenia wzrokiem i pulsującym bólem po nacięciu. Powoli usiadłam, ruch ten był ostrożną negocjacją z ciałem. Potem, drżąc, odpisałam. Po co miałabym to robić? To był moment, w którym wszystko zaczęło się rozpadać. Cisza po mojej wiadomości nie była zaskakująca. Przyzwyczaiłam się do niej. Ale trzy godziny później nadeszła wiadomość od Sarah, szczera i pozbawiona ciepła: Bo jeśli tego nie zrobisz, mama i tata mogą stracić dom. To poważna sprawa, Nancy.
